Przed Budynkiem

- Nie nic się nie stało.. - przez chwilę się zawiesiła. Oparła złożone na krzyż ręce i "wtopiła" w nie głowę. Niektórzy myślą że ludzie w tej pozycji płaczą, ale Kin zajęły myśl. Nie podnosząc głowy powiedziała stłumionym głosem.
- Mi też się nudzi, a inni jakoś się nie pokazują. Nie wiem co się z nimi stało - w tym momencie przypomniało jej się o nocnych zajęciach -
- A tych z nocnych, to już w ogóle - pamiętała aby nie używać słowa "wampir", gdyż nie wiedziała kto o tym wie a kto nie.

NAgle z krzakó wyskoczył uzbrojony Al odbijajac isę dlakianie nogami od ziemi wskoczył między dziweczyny krzycząc:
-BAMYON!
Nim wyladował na glebie nabiłna szable dwa ciastka odstakując do tyłu.
Pomachał dziewczynom na pożegnanie uśmiechając się jak dziecko.
-Dzięki za ciastka!
Po chwili odskoczył w krzaki.

-Hę?..- była zdezorientowana i nie wiedziała co sie stało. - Em...co to było? - pokręciła głową. - Tak czy inaczej zabrał moje...znaczy nasze...ciastka - skrzyzowała ręce na piersi, a na twarzy pojawiło sie udawane obrazenie - mógł chociaz poprosić...- wzieła kolejne ciastko i schrupała.

Podniosła głowę i niesmak pojawił się na jej twarzy -
- *westchnięcie* a jak myślisz, kto to mógł być.. - ze zrezygnowaniem pokręciła głową. - Ja się o ciastka bić nie będę.. -** - pomyślała sobie i krzyknęła w stronę zwiewającego Al'a.
- Ciastek jest jeszcze dużo, wiec następnym podejdź normalnie.. a nie baw się w jakiegoś dzikusa. - Zaśmiała się i spojrzała na Yukari.

-No liczyłam na coś mniej spontanicznego, ale nie narzekam - zaśmiała się i położyła na ziemi, nuda jednak szybko jej wracała. - o raaany...- powiedziała marudnym tonem i przyszedł jej do głowy pomysł był głupi, ale lepszy niż zaden - Skoro nam się nudzi mozemy go poszkuać...- spojrzała w kszaki i troche ją zniechęciły. - Ale ten człowiek jest energiczny...-

- Gonić za chłopakiem, z ciastkami, gitarą, zeszytem *itp.* po krzakach.. hym..- na początku wydało się to dla niej nieco dziwne. Ale po jakimś czasie pomyślała, że skoro się nudzą to może być niezły ubaw. -
- Jeśli chcesz.. to chodźmy, tylko... gdzie go szukać ? - Zaśmiała się i poskrobała po głowie.

wskazała na te krzaki - Tam w ten busz...I jakoś go znajdziemy - zarzuciła gitarę na plecy i podeszła do gąszczu. - o losie...- ze zrezygnowaniem popatrzyła na swoją spódnice i skrzywiła się - No trudno raz sie żyje...- westchnęła i weszła jakoś w te krzaki - Idziesz?...- zapytała wystawiając do niej rękę.

- No dobra - podniosła się i popatrzyła na Yukari.. [/i]- uff, dobrze że ubrałam spodnie - [i] zeskoczyła ze schodów i wleciała w krzaki.
- No choć, bo go nie znajdziemy !- .

Taniec ostrza ,noga za nogą cięcie za cięciem liść w proch za lisciem.Wszystko w parze razem współpracowało tworząc jeden wielki piękny taniec.

Nagle stanęła i wyczłapała jakoś z krzaków, a przed nią zleciał liść, spojrzała na naiego robiac zeza, a potem na Al'a. Spódnice miała obszarpana i nacięła sie trochę, ale co tam. Nieco przestraszył ja widok chłopaka szturchneła Kin łokciem - Pamietaj żeby nigdy nie słuchać moich pomysłów...- poprawiła gitarę na plecach i odchrząkneła.

- O..o.. okey - Popatrzyła się na Al'a i Yukari. W jej oczach było przerażenie i jednocześnie rozbawienie. Trochę sobie poharatała nogi biegnąc przez krzaki, miała cienkie spodnie. Stały i czekały na reakcję Al'a.

Dźwięk przykuł jego uszu uwagę nim się dziewczyna zoriętowała przy je szyi znajdowała się końcówka klingi.Chłopak bliżej sięprzyjżał buzi napastujacej jego osoby.Po chwili ostrze odeszło ,a przybył towarzyszący sytuacji zdanie:
-Ach gto tylko ładna gitarzystka ,a kto za tobą?NIerozgarnięty dzieciak?Niue pewnie den zmulony chłopczyna co na wszystkich spojżeniem rzuca jakby mu chomika ubili.

Stała spieta, a gdy wziął swoja broń od jej gardła odetchneła z ulgą - Dzięki za miłe powitanie...- prychneła żartobliwie pod nosem. - I nie to nie jest Ufo...- westchnęła i nieco rozbawiły ja słowa Al'a, zrobiła krok w bok i odsłoniła Kin.

-Ach to ten krzykacz co podobno kozaczy do nauczycieli.To dobrze myślaęłm że ajkiesdziwadło.To miejsce śmierdzi mi czymś więcej niż podziałem na zajecia.

Założyła ręce na biodrach - No wiesz co...darowałbyś sobie...Te "miłe słowa..- podeszła do niego i popatrzyła w górę, gdyz była niska. -I to jest KIN...- westchnęła i pokręciła głową - Ojejciu...-

Pokazała Yu spojrzeniem że idzie.
- Powitanie godne powitania .. Narazie. - i zniknęła w krzakach.


--> Główny Hal

-Ej noo...Za co? - zapytała sama siebie mówiac przez ramię, odprowadziła dziewczynę wzrokiem. Nie chciało jej sie wracać, dopiwero co przedarła sie przez tą dzicz. - No nic...Nie przeszkodiz ci jak tu zostane? - bez oczekiwanie na odpowiedź siadła gdzieś niedaleko.

-Jeżel iczegoś nie zrobie to stane siętak samo poważny i zmulony jak ten dziad z lekcji-pomyślał lekko poirytowany.
Po chwili wrócił do ćwiczeń.Tym razem wykonywał serję szybkich pchnięć jedną ręką ,starając się wykonywać kolejne pchnięcia szablą co raz szybciej.

Z podniesioną głową przeparadowała obok Ala, udając, że jej strój jest w normie.
Wbiegła po schodach i przecięła hol.

Siedziała tak na ziemi po turecku z łokciami opartymi na kolanach. Zerwała źdźbło trawy i wsadziła je do buzi. Położyła się na ziemi, a rękoma podparła głowę, gitarę położyła obok. Zaczęła się bez celu gapić w niebo i podziwiać chmury, żując przy tym trawę.

Wyszła z budynku.
Trochę zamulona uśmiechnęła się...
- Cześć wszystkim.
Nie czekając na odpowiedź poszła dalej.
Zatrzymała się na roku budynku usiadła.

Ćwiczył aż go ręką rozbolałą.Kątem oka spojżałże widz sie nudzi do takiego stopnia ze nie ma czego międlić w ustach więc żuje trawe jak krowa.Złośliwy wykonał ciecie przed nosem dziewczyny ucinajac trawę uśmiechajac się złośliwie.

Zrobiła zeza patrząc na ucięte źdźbło, wygladając przy tym idotycznie. Przeniosła wzork na chłopaka, podparła się łokciami i usiadła.- Wiesz co...Powinnam ci teraz kazać szukać identycznego...- wystawił mu język. -Mam nadzieje, ze wiesz co robisz, bo nie chce wrócic okaleczona...- zaśmiała się. Chwyciła jakiś mały kamyk i rzuciła w niego.

Uchyliłsię od kamyka niestety tak że dostał nim w nos.Pomasłował się po nosie i westchną mówiąc ponurym tonem:
-Zamiast żuci trawę jak krowa można pożuć coś leprzego w smaku.Z kieszonki przypiętaj przy pasie wyciągną jedno ze skradzoionych ciastek i żucił dziewczynie na kolana.Po chwili kontynuował tym razem sympatycznym i ciepłym tonem uśmiechając sie:
-Smak tego na pewno jest leprzy niż trawa.....
Po chwili kontynuował ćwiczenia

Skinęła głową - Wybacz za to...- uśmiechnęła się niewinnie i wzięła ciastko do ręki, po chwili juz go nie było - Dzięki...- Podkuliła kolana pod siebie i przytrzymała je rękoma . Gdy tak przypatrzyła sie wyczynom chłopaka stwierdziała, że warto go naszkicować. Sięgnęła ręką do pokrowca i wyciagnęła zeszyt oraz ołówek. Otworzyła szkicownik i przyglądnęła się mu, zaczęła rysować kreska po kresce. Jak narazie były to same bazgroły, ale miała nadzieje, że coś z tego wyjdzie. - I nie porównuj mnie do krowy...-