Główna Hala

Misa prychnęła:

- Może dla Ciebie to 'jakiś sztylet', dla mnie jest ważny. Bardzo ważny.

Po czym zaszczyciła ja mrożącym spojrzeniem.

”To chyba jakiś żart”- ta myśl przemknęła mu przez głowę widząc zachowanie wampira.
Powoli zbliżył się i stanął przed wampirzycą.
- No patrz……. Tylko po sztylet, ale skoro chcesz więcej z chęcią wymasuje ci plecki he? Ale to później, teraz wybacz.- powiedział dość spokojnie.
Złapał Amandę i delikatnie przesadził ją na bok, by nie zawadzała. Od razu wypatrzył sztylet przy pasie Nata. Nie tracąc więcej czasu, szybkim ruchem odebrał sztylet.

Nat kiedy Am usiadła mu na kolanach to się wyszczerzył, bo jakiż to męski i jakie to on ma wzięcie że panny lgną do niego jak muchy. Więc sobie ją bezczelnie przytulił i mruknąć coś na temat tego jak mu to się nudzi. Dostrzegając w końcu ludzi znowu spoważniał. Znowu był chłodny, dumny... ale patrzył zaskakująco spokojnie może nieco pogardliwie. Uśmiechnął się tylko jednym kącikiem ust drugi został nieporuszony. Widząc zbliżającego się mężczyzny i czując jak ten traktuje damę zacmokał kręcąc głową – Nie umiesz postępować z kobietami...- sztylet miał raczej ukryty pod białym płaszczem, więc ten by musiał się nachylić by go wyjmować. Wiec, kiedy właśnie to zrobił to wampir złapał jego nadgarstek i pociągnął go na dół. W tym samym momencie ugiął kolano z jak już wspominałam obitymi butami. Takimi do kolan zakończonymi ostrym szpikulcem i to też wbił w kroczę mężczyzny.

- Zboczeniec. - wycedziła na głos i z całej siły uderzając ręką w pulik łowcy. - Nie dotykaj mnie.Poza tym.. Skoro wspominasz o pleckach, to chętnie Ci je podrapie. - mruknęła spokojnie i wstała.
Podeszła do Nat'a i pokręciła głową.
- To go nie boli.. - mruknęła. - Trzeba było prosto w piszczel, szyje i dopiero w krocze. - uśmiechnęła się. - Mój tato zawsze tak robił, ale.. Tak to było bardziej estetycznie. - dodała.

Ze spokojem, wręcz ze znużeniem wpatrywała się w tę scenę.
W głowie miała stek dziwnych myśli, wiec odgoniła je westchnieniem.

- To już nie jest zabawne, może byście oddali mi moją własność, wtedy wszyscy będą zadowoleni i jak sądzę nie będziemy musieli wspominać o tym komukolwiek. powiedziała cicho, lekko ważąc słowa.

Patrzała bez wyrazu na wszystkich, wyczekując skończenia tej 'rozmowy'.

- W tej szkole nie potrzeba konfliktów... mruknęła bardziej do siebie, naciskając na słowa 'szkoła' i 'konfliktów'.

co to ja miałem robić..? a tak... zabić Natta... nieważne. opadł na fotel z jakby naburmuszoną miną...
-jeb**i ludzie...
powiedział bardzo cicho pod nosem.

Cala ta sytuacja go rozbawiła, mimo silnego uderzenia na jego twarzy nie widać było grymasu bólu. Nie spodziewał się ze tak dumny jak można było dostrzec na pierwszy rzut oka wampir, pierwsze co rzuci mu się do krocza. Mimo tego tym samym tonem dopowiedział.
- Tak twój tata musiał być cudny….. ale pewnie już nie żyje? heh.- powiedział z rozbawieniem na twarzy.
Chwile po tym jego druga ręka znalazła się na nosie Natta.

Odchrząknęła lekko i podniosła brew, przy czym jakby znowu zmieniła się na bardziej poważną.
- Gdybyś chciał wiedzieć, to on żyje, jest dobry i czuje się wspaniale. - mruknęła.
Chwyciła jego rękę w nadgarstku i odciągnęła od twarzy Nata.
- Nie dotykaj go. - dodała.
Puściła jego rękę, gdy nie była już przy twarzy towarzysza.
- Prawda.. Nie będziemy musieli o tym komukolwiek wspominać jak znikniecie stąd i udacie się do siebie. - odparła spoglądając na Mise. - Nie było by konfliktów, gdyby łowcami nie byli ludzie, którzy nie potrafią nad sobą zapanować.- zerknęła na UFo - Idź zwalczać poziomy E, a nie bawić się z inną klasą. Przynajmniej będziesz mógł wyładować w ten sposób złość, a my będziemy mieć spokój. - mruknęła spokojnie.

Zirytowała się.

- Nie byłoby problemów gdyby wampiry nie wpadały na głupie pomysły pokroju 10latka.

Wstała, po czym przesunęła się stając obok Ufo. Uniosła wzrok na Evil

- No i nie kradły. dodała jakby po namyśle. Oczywiście chodziło jej o owy sztylet, zabrany przez nich.

- Od razu tak brzydko. - mruknęła zaraz po niej.
Prychnęła i poprawiła swoje włosy.
- Zabawy to nic złego. Gorzej jak ktoś komuś pomaga, a jakaś inna osoba od razu celuje w tego kogoś pistoletem. - spojrzała na łowce.
Zerknęła potem na Nata.
- Nawet nikomu pomóc nie można, bo łowcy od razu naskakują na wszystkich. - prawie, że warknęła.
Miała ochotę się odegrać, lecz szybko sie opanowała.
- Ile jeszcze będziemy omawiać różne rzeczy? Cofniemy się do momentu z lasu? - zapytała spokojnie, choć po głowie chodziło jej wiele brzydkich sformułowań.

Atmosfera w dormitorium coraz bardziej grała mu na nerwach. Najchętniej zastrzelił by wszystkie osoby znajdujące się w tym budynku, nie mógł jednak tego zrobić, a szkoda.
Ostatkiem sil próbował wysłuchać żali wampirzycy.
- Dobra…..dobra bo jeszcze się przejmę. Jestem tu tylko w jednym celu, twoje problemy mnie nie obchodzą.
Odszedł na kilka kroków, po chwili mówił dalej.
- Skoro nie mogę go dotykać to może ty łaskawie wieziesz od niego sztylet?- Parsknął w stronę wampirzycy.

Weszła rozglądając się. Wszystko było dosyć podobne do dziennego akademika. Doszła do schodów, które jak też wiedziała prowadziły do pokoi. Zastała dziwną sytuację. Spoglądając ze zdziwieniem na wszystkich
- ja chyba nie w porę .. - miała nadzieję że jakoś to wszystko potoczy się w dobrym kierunku.

Ignorancja ze strony wampirzycy coraz bardziej go irytowała. Mimowolnie jego prawa dłoń zaciskała się i szykowała do uderzenia. Nagle katem oka ujrzał nowa postać która pojawiła się w dormitorium. Po krótkiej chwili zorientował się ze to jedna z dziewczyn z dziennej klasy.
” Co tu się dzieje, to zjazd absolwentów do cholery?”- pomyślał patrząc na dziewczynę.
Mimo wcześniejszego zdenerwowania, szybko opanował się i odpowiedział Kinoshi.
- Witamy! Zapewne przyszłaś obejrzeć nasze przedstawienie, zapraszam, zapraszam będzie ciekawie.- powiedział szyderczo uśmiechając się, po chwili dodał- A gdzie ta druga…. Yukratri? Szkoda by przegapiła ehh…

Na jej twarzy pojawiło się zażenowanie
- Yukari.. - poprawiła chłopaka, który wyglądał jak po kilku kawach. Oparła się o ścianę i skrzyżowała ręce..
- Niech będzie.. popatrzę - ziewnęła i poprawiła włosy..
-mam nadzieje że nie będzie nudno.. ale że też nie dostaniesz jakiegoś szału - spojrzała na niego spod grzywki uśmiechając się ironicznie..
- bo wiesz to tylko nóż.. - zorientowała się nieco i dodała..
- chociaż.. no tak to nóż Misy ..- szyderczy uśmiech i dociekliwość dały się we znaki przede wszystkim Ufo. **

Wysłuchał słów dziewczyny, które w pierwszym momencie wprawiły go w rozbawienie. Po dłuższej ciszy, odpowiedział swoim ironicznym tonem.
- Nie obchodzi mnie jak nazywa się twoja koleżaneczka. Co do noża… to zwyczajna przysługa to ze nikt nigdy nie zrobił czegoś takiego dla ciebie, świadczy tylko o tobie.
Machnął ręką i powoli ruszył do wyjścia z budynku.
- Zegnam- prychnął w stronę zgromadzonych.
Na swoje pożegnanie chwycił dzban z kwiatami stojący na drobnej szafeczce i z impetem rozbił go o ścianę, chwile później wyszedł z budynku.

Zaśmiała się widząc co Ufo zrobił ..
- No cóż.. - patrzyła na rozwalony wazon ..
-Można i tak.. - westchnęła i poszła tam gdzie zamierzała. Pech chciał żeby to był kierunek w którym podążył Ufo.

*zt*

Pomachała chłopakowi na pożegnanie, tak by wyszło to jak najbardziej ironicznie.
- Do zobaczenia, kochasiu. - mruknęła tym bardziej ironicznie.
Przewróciła oczami dość teatralnie. Ona tylko siedzi czy tam stoi, jedno i to samo, a jeszcze są. Westchnęła.

Wreszcie po tak długim czasie obudziła się.

Westchnęła, zamrugała powiekami.

- To co.? Oddacie mi sztylet.?

Po czym popatrzyła na wazon i nagle ku jej własnemu zdziwieniu złożyła go. No.. nareszcie się udało. xd