Lasek

Dziwnym spojrzeniem poszła dalej...
Nagle zobaczyła kogoś w oddali trochę się wystraszyła.
Mizore postanowiła iść dalej spostrzegła tą samą osobę co ostatnio...

Tak. Ujrzała sylwetkę postaci, a potem jej twarz, dzięki jej dobremu wzrokowi. Westchnęła. Kolejny człowiek z Dziennej, lecz skąciś znała tą twarz.
Zdenerwowana co chwile spoglądała to na Nattaniela, to na dziewczynę, która kroczya ku nim.
Uśmiechnęła się słabo.

A Nat zeskoczył znowu z drzewa tym razem efektownie i podniósł ten sztylet Misy z ziemi. Wsunął go też za pas, chociaż tej broni nie traktował z takim namaszczeniem jak tej swojej. Zerknął na Am i uśmiechnął się szeroko, po czym na głos powiedział to, co ona pomyślała – Kolejny – uśmiechnął się złowieszczo i złapał jej dłoń ciągnął ją w stronę dziewczyny. Wyszczerzył się szeroko podchodząc do niej i stara się wyglądać przyjaźnie – Cześć młoda damo – pomachał jej łapką i obszedł ją dookoła stając za jej plecami.

Pomyślała *Co on sie tak dziwne patrzy*
- Witam.
Patrzła się nie pewnie nie wiedziła co teraz zrobią...

Usmiechnęła się pewniej widząc, że Nat nie ma złych zamiarów i nie będą mieć problemów.
- Cóz Cię sprowadza o tak późnej godzinie? - zapytała przyprowadzając się do powagi. - A innych nie ma z Tobą? - zapytała niepewnie by czasem nie spotkać jakiegoś łowcy, bo kto wie, może łowców w Dziennej jest więcej niż jeden.
Przed tą dziewczyną zapewne musi udawać normalną dziewczynę, choć może i ona wie o istnieniu wampirów?

-Tak spaceruje po lesie szukam potwierdzenia....
- Nie ma nikogo...
- Oprucz mnie....
Z ludzkich...chyba...
Podnosząc jeden brew czeka na minę nie znajomej...

Nat nigdy nie ma w stosunku do ludzi dobrych zamiarów... on jest po prostu dobrym aktorem. Podszedł do niej z takim leniwym uśmiechem i niby pieszczotliwym gestem uniósł włosy a potem zaraz wyjął sztylet i je obciął, kiedy dziewczę było zajęte rozmową z jego znajomą. Uśmiechnął się wrednie wyrzucając pukiel za siebie, ostrzem delikatnie uniósł jej czarną sukienkę i uśmiechnął się jeszcze gorzej. Spojrzał pytająco na Am jakby człowiek był tylko posągiem, którym on może się bawić

- Huh? - zdziwiła się.
Usmiechnęła się słabo kamuflując swoje lekkie zdziwienie wypowiedzianymi przez dziewczynę słowami.
Lekko poprawiła swoją jaskrawo zieloną sukienkę i naburmuszyła się.
- A mozna by było tak miło porozmawiać wśród natury.. - westchnęła.
Udała złą na cały świat, że niby nikt prócz niej nie szanuje natury. Trzeba być zmiennym by człowiek ogłupiał i nie wiedział co zrobić następnym razem. Poprostu trzeba mieć wiele twarzy lub mówiąc jeszcze inaczej być normalnym w świecie innych albo innych w świecie normalnych, choć do wampira lepiej pasuje to pierwsze.
Coś ją drgnęło by jednak zrobić jakąs głupią rzecz, o tak. Będzie próbować "hipnotyzować" ją rozmową, a potem nadzwyczajnie się zdziwi.
- A tak poza tym były jakieś inne czynniki? - zapytała.
Kiwnęła głową, tak by dziewczyna nie zauważyła, że daje znak swojemu towarzyszowi na "tak", a tak jakby sobie układa coś w głowie.

Kontem oka spostrzegła odbijający się sztylet.
W jednej chwili obruciła się i powiedziała do Nata a więc wampiry istnieją...

Wzdrygła się. Przykucnęła i podparła głowę łokciem.
- Huh? - udawała, że nie usłyszała zdania o wampirach. - Są poza tym jakieś inne czynnkiki? - zapytała ponownie.
Rozejrzała się. Cały czas otaczał ich przerażający ją gęsty i ciemny las.
- Chce do Glasgow.. - mruknęła do siebie cicho by ani Nat, ani dziewczyna jej nie usłyszeli.

Znów czujny słuch i wzrok nie zawiodły.
Spostrzegła klęczącą dziewczynę.
- co się stało..?

Zerknęła na nią. Udała, ze nic się nie dzieje.
- Nie nic.. - odparła. - Wciąz nie odpowiedziałaś na moje pytanie - dodała tak, jakby to było to coś co niby cicho mruknęła.
Uśmiechała się sztucznie, a jednak tak niby prawdziwie.
- Ilu jest łowców u Was? - udała, że pyta o coś dość naturalnego.

Usmiechnęła się słabo lecz jeden z niewielu razów, które miały pozytywne dla niej znaczenie.
- Tylko...? - zaśmiała się.
Rozejrzała się. Tak, trzeba wracać zanim nastanie świt. Westchnęła.
- Dobranoc.. - mruknęła, choć troche zdradzając swoją rzeczywistą naturę.
Odwróciła się napięcie i rusyzła w strone dormitorium Nocnego, mając nadzieję, że Mizore nie podąrzy za nią.

Spokojnie weszła do lasku. Szła między drzewami zamyślona. Gdy znalazła się w sercu tego miejsca usiadła i rozmyślała, co jakieś pięć minut rozglądając się woku jakby czegoś szukała.

Kiedy Am zajmowała rozmową dziewczynę to Nat sobie spokojnie podniósł jej spódniczkę do góry i uśmiechnął się przeciągle sam do siebie. A potem delikatnie naciął szew tak, że gdy dziewczyna się ruszy to on po prostu puści a odzież zsunie się na dół. Odsunął się z niewinnym uśmiechem i westchnął z ubolewaniem – Różowe – poinformował o kolorze bielizny z iście złośliwym uśmiechem. Po czym podszedł do jakiegoś drzewa na które się wdrapał co by być bezpiecznym. Siedział z zieloną fretką i rozprawiał o tym, że jakby ta miała białe futro to by ją przygarnął bo jest zajebista. A że mu się wszystko jednak szybko nudzi to zeskoczył z drzewa i pomaszerował w stronę budynku szkoły.
-> Główna hala

Wstała znudzona ciągłym myśleniem i poszła w stronę szkoły. Ciągle szła w spokoju.

->pokój Anabeth

Po pewnym czasie zorientowała się że nie ma spódniczki.
Było jej głupio.
Szybko wyciągnęła kilka spinaczy z kieszeni bluzy i pospinała spódniczkę.
Po czym bez słowa bardzo szybko wróciła do szkoły....

--> pokój Mizore

Przechodziła przez lasek doglądując ciekawych akcji. Gdy znudziły jej sie poszukiwania połozyła się i zasneła w płytkisen.

[Wróciłam xD]

Weszli do lasu i przystanęli w miejscu gdzie owe zdarzenie miało miejsce.
Misa pochyliła się obserwując ściółkę a potem zwróciła do Ufo:

- Nie ma. Musiał zabrać.

Zatrzymał się w miejscu w którym dziewczyna straciła swój sztylet. Przypuszczał ze go nie znajda, on w takiej sytuacji tez by go zabrał.
- No to idziemy dalej.
Czekał aż Misa wskaże mu kierunek.

Westchnęła, rozejrzała się a potem posłała Ufo szeroki uśmiech.

- Myślisz, że wampy się obrażą, jeśli do niech wpadniemy z wizytą.?

Założyła ręce na biodra i powoli ruszyła w stronę dormitoriów klasy nocnej, czekając na odpowiedź.

Rozejrzał się po okolicznym ternie, następnie odpowiedział.
- postaram się o to- odpowiedział z dość ironicznym uśmiechem na twarzy.
Wskazał kierunek ich podróży i po chwili ruszył .

Szła powoli przyglądając się liściom. Ich szelest był trochę irytujący, ale starała się na to nie zważać. W końcu usiadła pod jednym drzewem i zaczęła coś nucić.
- Boli mnie głowa.. - Oparła głowę o konar drzewa i zamknęła oczy. Przez chwilę zapomniała o świecie.

W sumie nie chciało jej sie wracac do nudnego pokoju...Wiec zeby zabić tą nudę, skierowała się do lasu. Ręce miała w kieszeni, a rękawy opusciła z łokci, trzeba było przyznać iż robiło się chłodniej. Szła z głową spuszczoną w dół, słuchając muzyki nie zwracała uwagi co lezy pod nią. Nagle poczuła cos pod nogami i potknęła się o czyjes nogi. Złapała równowagę i odwróciła sie przez ramię, ujrzała znajomą jej twarz.
-Hej Kinoshi..- Nachyliła się nad nią, zginajac sie w pół i uśmiechnęła lekko.
-Jesli nie masz nic przeciwko to czy mogę sie dosiąść.? - było to pytanie, aczkolwiek zabrzmiało jak stwierdzenie, niesforne kosmyki wzieła za ucho, a resztę dmuchnęła w góre, ktore i tak po chwili opadły.